Dlaczego przegrałem… VII WDM, jest rok 1958
„… Jedną z największych niespodzianek, kto wie czy nie w całej historii imprezy, sprawił nieznany nikomu kolarz z Katowic. Już na pierwszym etapie zdobył żółtą koszulkę i wydawało się, że dowiezie ją aż do mety. Zawodnika poniosły jednak nerwy na ostatnim etapie. Zamiast spokojnie jechać w grupie zainicjował samotną ucieczkę. Przeliczył się z siłami. Śmiałka dogoniła zasadnicza grupa, w której był <cwany lis> kończący już wówczas swą wielką karierę Wacław Wrzesiński. Wraz z kilkoma zawodnikami CWKS odjechał od peletonu. Grupka ta przyjechała z niewielką przewagą na metę. Wystarczyła ona jednak do zwycięstwa. Tym, który mógł wygrać i pokrzyżować plany wszystkim faworytom był Zygmunt Kaczmarczyk – mistrz Polski w łyżwiarstwie figurowym.”
Janusz Strzałkowski, Janusz Żwan „Sztandar Młodych” 1983
„Są zawodnicy, którzy łatwo rezygnują z walki. Ja przegrałem po wielu trudach i ciężkim wysiłku na wszystkich etapach. Przegrałem mimo tego, że w ogóle czuję się nie zmęczony. Przegrałem dlatego, że nie mam doświadczenia takiego, jak Wrzesiński, Wójcik czy Więckowski.
Jechałem sam, byłem zdany na własne siły. Przeciw mnie była skierowana koalicja zawodników Legii i Polonii, a więc zawodników doświadczonych i na ostatnim etapie ich doświadczenie i spryt kolarski wzięły górę nad moją dobrą kondycją. Jedno zagapienie, jedno zlekceważenie ucieczki Wrzesińskiego spowodowało moją porażkę. Jechałem cała trasę w czołówce wyścigu, inicjowałem ucieczki, <wypompowałem się> i w decydującym momencie zabrakło mi szybkości, za wcześnie robiłem, zrywy.
Jest to dobra nauka na przyszłość. Obok kondycji musi być i doświadczenie.”