Janusz Strzałkowski – wspomnienie…
Zmarł Janusz Strzałkowski, człowiek którego biografia nie odbiegała od losów pokolenia w którym przyszło mu żyć. Urodzony w 1924 roku powstaniec warszawski w stopniu plutonowego podchorążego, potem więzień obozu koncentracyjnego. Po wojnie dziennikarz sportowy m.in. Życia Warszawy, Przeglądu Sportowego oraz Sztandaru Młodych. Podejmował szereg inicjatyw w zakresie kultury fizycznej i sportu. W roku 1951 wraz z Jerzym Grzechocińskim zorganizował pierwszy wyścig kolarski Dookoła Mazowsza, którego organizację kontynuował do końca lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Na trwałe zapisał się jako inicjator masowego turnieju tenisa stołowego dla młodzieży szkolnej, który potem nosił jego imię. Kolejną jego pasją, którą z niezwykłą determinacją realizował, były obiekty sportowe. Jedna z najbardziej znanych to tor kolarski na stadionie Orła w Warszawie. Jak się okazało po latach łatwiej było zbudować niż potem zapewnić konserwację i utrzymanie. W dzisiejszych realiach bardzo tego obiektu brakuje.
Mniej powszechnie znanym faktem jest udział Pana Janusza przy organizacji Bałtyckiego Wyścigu Przyjaźni. Także sam wyścig uległ zapomnieniu, chociaż spotykam się z sentymentalnymi wspomnieniami w niektórych środowiskach, które współorganizują ze mną Wyścig Dookoła Mazowsza.
W okresie transformacji ustrojowej nie potrafił już znaleźć odpowiednich środków na kontynuację wyścigu, ale przekonał Mieczysława Jachacego do reaktywacji wyścigu w oparciu o środowisko skupione wokół działaczy sekcji kolarskiej CWKS Legia. W następnych latach w rozmowach w czasie pobytu na wyścigu i podczas konferencji prasowych wyrażał satysfakcję, że impreza rośnie i rozwija się – to było jego dziecko. Zawsze dbał o to by wziąć udział w kolejnych otwarciach wyścigu. W tym roku mimo zaproszenia po raz pierwszy nie przyszedł, był to dla nas sygnał, że jest problem ze zdrowiem, bowiem inne okoliczności nie wchodziły w rachubę, miał swoją hierarchię spraw. Wielokrotnie wymienialiśmy opinie o problemach, z którym borykają się organizatorzy wyścigów. Opowiadał że najbardziej dramatycznymi chwilami w jego działalności były kilkukrotne sytuacje za czasów systemu kartkowego produktów żywnościowych, że kolarze startowali do etapu, a on jeszcze nie miał decyzji czy dostanie przydział na ugotowanie dla nich obiadu. Jak mówił, zawsze jednak potrafił pokonać trudności.
Uważam, że warto byłoby wrócić jeszcze do dokonań red. Strzałkowskiego z przeszłości, może do próby reaktywacji Bałtyckiego Wyścigu, a z pewnością mocno należy popierać inicjatywę kolarzy warszawskich celem uchronienia toru kolarskiego na Orle, nim wpadnie to miejsce w ręce deweloperów.
Pamiętajmy o Januszu Strzałkowskim.
Marcin Wasiołek